Karol May należy do moich ulubionych pisarzy z dzieciństwa. Mieszkałam wtedy w malutkiej wsi i o wyjazdach "gdziekolwiek" na wakacje nawet nie mogłam marzyć, bo na to zawsze brakowało pieniędzy. Za to zawsze było co robić w polu. Oczywiście mogłabym się użalać nad sobą- jaki to jest, albo raczej jaki był los wiejskiego dziecka. Jednak nie robię tego z 2 powodów: 1. nie lubię się użalać nad sobą. 2. znalazłam rozwiązanie problemu na miarę moich skromnych umiejętności...W czasie jednej z wakacyjnych wizyt w bibliotece publicznej natrafiłam na książki Karola Maya i polubiłam je ogromnie. Pomyśl tylko: cowboye, tropiciele, Indianie i szalone przygody są na wyciągnięcie ręki w Twojej wyobraźni! Oczywiście mam od tamtych czasów ogromny sentyment do cowboyskich gadżetów: kapelusze, pasy rewolwery... i takie tam...
Oczywiście nie piszę o tym bez powodu- powodem, który wywołał to wspomnienie jest oczywiście Mrugająca Barbie. Wiele osób na blogach o niej pisało, zatem nie czuję się zobowiązana do tego, by prezentować jak ona "mryga" i co ma w środku głowy, że "mryga". Różnie odbiera ją grono lalkarzy: emocje układają się na skali od zachwytu po zupełnie pejoratywne stwierdzenia.
Mrugająca doskonale radzi sobie ze zwierzętami
Mrugająca doskonale radzi sobie ze zwierzętami
bez najmniejszego problemu oswoiła dzikiego mustanga
koń je jej z ręki
Dla mnie na zawsze będzie się kojarzyć z tym, że swego czasu, jako nastolatka utonęłam na długie lata w westernach nie tylko książkowych, ale również filmowych. Czy ktoś z Was pamięta film o Winnetou, Bonanzę, ...? To były wspaniałe czasy!
Do poczytania ciekawy artykuł http://www.cochise.com.pl/pierre_brice_alias_winnetou.html
Pochwalę się jeszcze jedną z najsympatyczniejszych Indianek:
To oczywiście reprezentantka Lalek Świata. Z prawdziwą Indianką ma tyle wspólnego, co Lady Makbet z Pamelą Anderson. Przecież żadna z Indianek nie chodziła w różowym ubranku. Jednak sam pomysł laleczki- jej przepiękna buzia, delikatne spojrzenie i słodycz (tak rożne nawet od mattelowskiej Pokahontas),
powodują, że nie można sobie wyobrazić piękniejszej przedstawicielki tego plemienia... Oczywiście zauważył to Cichacz.
i już od jakiegoś czasu czyni zabiegi w celu zdobycia serca wybranki
Nareszcie znalazł odpowiednią kobietę! Zastanawiam się tylko, jakie ona powinna nosić imię
Do poczytania ciekawy artykuł http://www.cochise.com.pl/pierre_brice_alias_winnetou.html
Pochwalę się jeszcze jedną z najsympatyczniejszych Indianek:
To oczywiście reprezentantka Lalek Świata. Z prawdziwą Indianką ma tyle wspólnego, co Lady Makbet z Pamelą Anderson. Przecież żadna z Indianek nie chodziła w różowym ubranku. Jednak sam pomysł laleczki- jej przepiękna buzia, delikatne spojrzenie i słodycz (tak rożne nawet od mattelowskiej Pokahontas),
obie paniusie dla porównania
powodują, że nie można sobie wyobrazić piękniejszej przedstawicielki tego plemienia... Oczywiście zauważył to Cichacz.
i już od jakiegoś czasu czyni zabiegi w celu zdobycia serca wybranki
Nareszcie znalazł odpowiednią kobietę! Zastanawiam się tylko, jakie ona powinna nosić imię
oczywiście foty robione w Sylwestra- piękna pogoda, to udało się conieco obfocić
*
Z okazji Nowego Roku życzę Wam:
spełnienia marzeń, realizacji planów, zdobycia wymarzonych lalek,
znalezienia swojego miejsca w tym pędzącym na oślep świecie
oraz miłości i życzliwości ludzkiej
*
licznik 10918