Blog powstał wiele lat temu i pozwolił mi poznać wspaniałych ludzi, cudownych pełnych życzliwości, serdeczności i bezinteresownie pomocnych. Był taki czas, że blog odwiedzało dużo ludzi i zostawiało informację o tym. Potem eksplodowały social-media i jakoś tak... no ... aktualnie na mój blog zaglądam tylko ja i nikt więcej. Był czas, że postanowiłam reanimować nieboszczyka i pisać tylko dla siebie. Ale już jakoś mnie to nie motywuje. Nadal mam lalki i cieszę się z nich tak, jak w pierwszych dniach lalkowania. Nadal mam cudownych lalkowych przyjaciół, z którymi łączą mnie ponad 10-letnie znajomości. A nowych lalkowych znajomych przybywa i być może nawet będą z tego przyjaźnie... Szkoda mi tego, że "lajk" zastępuje słowa i w zasadzie na mój blog nikt już nie patrzy. No tak... Wrzucam tu mało wpisów...
to był wspaniały czas...
Cieszę się ze wspaniałych przyjaźni i znajomości. Przeżyłam wspaniałe przygody: gościłam kilka z Waszych pięknych lalek, moje lalki też były w gościach u Was. Ba! nawet gościłam u mnie właścicielki lalek i autorki blogów! Nauczyłam się uważnie patrzeć na lalki, ratować trupki, wszywać włosy. Nie odważyłam się nigdy na makijaże. Zaskakuje mnie to, że moja córka odziedziczyła po mnie życzliwe zaciekawienie lalkami. Traktuje je z wielkim szacunkiem. Uwielbia "odszczurzanie". Tak jak ja wie, że dzięki cudownym, mądrym ludziom, od lalek wiele może się nauczyć. Udało mi się zaciekawić Was losem domu tymczasowego Pies i kot na manowcach. Brałam udział we wszystkich Doll tour. Zostanie to w moim sercu na zawsze.
licznik 345 797
Dziękuję!