Obserwatorzy

wtorek, 30 kwietnia 2013

Mamuśka sie lansuje

Mattel zrobił krzywdę Muamuśce- dlaczego? bo od początki jej istnienia zaprojektował ja jako mężatkę i w zasadzie omija ja to, co najfajniejsze- czyli umawianie się na randki i poznawanie lepszej strony Kena. Z racji tego, że jedna z moich lalek Kena nie ma- ok- powiedzmy to sobie w prost- miała pecha i w zestawie do niej Kena nie było! No to ma dziewczyna prawo nieco sobie zaszaleć:
tu wersja grzecznie - mamuśkowata:
 a tu już kobieta dojrzała i świadoma swego uroku

licznik 22927

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Cyrkowa księżniczka

Steffie , w przeciwieństwie do Barbie niewiele się od siebie różnią i właściwie bez oryginalnego stroju ich identyfikacja graniczy z cudem. Jedną z moich zidentyfikowanych jest Cyrkowa Księżniczka.

Zachowała się oryginalna długość włosów i  ich fabryczne karbowania.
Strój jest arcyciekawy: top, spodenki, asymetryczna spódnica i rajstopy kabaretki.
Powinny być na nią skierowane światła jupiterów, jednak na razie musi jej wystarczyć wiosenne słońce. Ciekawa laleczka- musi się bidula męczyć w drapiących rajstopach. (Przyznają, że po obfoceniu ściągam jej te rajstopy i robię z nich pasek) Dzięki Pani Justynce laleczka będzie miała fajne but, bo dotychczas latała boso.


licznik 22820

niedziela, 28 kwietnia 2013

setka i Szczuretka

W setnym w tym roku wpisie prezentuję Szczuropsa. Pewnie wypadałoby pokazać jakieś wesele lub zaręczyny- ale aktualnie nic takiego się wśród moich lalek nie kroi. Jakiejś spektakularnej lalki o wieloletnim lalkowym doświadczeniu też nie mam. Młodej, różowej i niemiłosiernie wybrokatowanej też nie mam. No to pozostaje tylko

 Szczuropies aktyny, ziemny, wodny i błotny:




lalki lalkami- ale "Królowa jest tylko jedna" =)

sto lat, sto lat,  niech kopie, kopie nam =)


Dziękuję stałym czytelnikom o obserwatorom mojego bloga za wiele ciepłych słów. Dziękuję Pani Gabrysi, Pani  Justynce, Pani Tamarze,  i Pani Paulince za lalki i piękne ubrania dla nich.Choć na blogu nie pozostawiacie śladu- Wasze życzliwe słowa przesłane w mailach są dla mnie bardzo cenne.


licznik 22753

Anielska buzia

lalka znana dobrze wszystkim, dlatego nie wymaga zbytniego przedstawiania i opisywania. Zaciekawił mnie jednak jeden detal- lalka ma ciemniejsze włosy powszczepiane tu i ówdzie. Czy Wasze "Aniołki" też tak mają?


Laleczka pochodzi od Lunarh. Jest w doskonałym stanie. Muszę tylko dorobić jej kameę do sukni. Podoba mi się ona niezmiernie - jest taka delikatna. Zupełnie jak Anioł.

licznik 22642

sobota, 27 kwietnia 2013

"wymyśliłem Cię, nocą przy blasku świec"

Dzisiejszy wpis powstał tylko i wyłącznie dzięki ogromnej życzliwości  Lunarh. To ona wyszukała dla Kena Randkowicza najodpowiedniejszą dziewczynę. Wiadomo - Lunarh to Detektyw Lalkowego Świata i żadne wyzwanie lalkowe nie jest jej straszne! Zatem Lunarh przyjęła zlecenie z biura matrymonialnego, którego pracownicy doznawali niezmiernej frustracji, a w konsekwencji wypalenia zawodowego, ponieważ Ken Randkowicz, a i owszem, na randki chadzał - i to jeszcze jak, ale o ślubie ani myślał!
Zatem Lunarh postanowiła definitywne ukrócić randkowiczowskie zapędy Kena i znalazła dla niego taką dziewczynę, która  zdobędzie jego serce przebojem. Oto ona:


To cytat z listu Kena do Barbie
"Kobieto moich marzeń!
Nigdy dotąd Cię nie spotkałem, a jednak podświadomie czułem, że czekałam właśnie na Ciebie. To Ty odwiedzałaś mnie w snach. Zawsze sobie wyobrażałem, że będziesz miała cudowne, fiołkowe oczy i delikatny uśmiech. Wiedziałem, że będziesz miała piękne ręce, z gracją zgięte w łokciach,


wąziutką talię osy, zgrabny malutki tyłeczek i dłuuuuuuuuuuuuuugie nogi, a stąpać będziesz lekko na paluszkach.


Ten gest, gdy poprawiasz fryzurę przyprawia mnie o zawrót głowy. Niesforne kosmyki włosów ciągle lądują na Twojej twarzy, a Ty odgarniasz je z taką gracją."

Reszta listu jest bardzo osobista, więc jej nie opublikuję =)

licznik 22515

piątek, 26 kwietnia 2013

Wyśniona randka czy może koszmar falbany żyjącej własnym życiem?

Wpis powstał we współpracy z Lunarh, dlatego fragmenty tekstu napisane przez nią zostały tu zaprezentowane w jej ulubionym kolorze- w fiolecie.

Ken z Baśką spędzili miły wieczór, jednakże coś było nie do końca tak- Ken nie mógł oprzeć się wrażeniu, że to nie jest ta dziewczyna, z którą od jakiegoś czasu wymieniał płomienną korespondencję (poznali się listownie)(tak, tak moi mili- wtedy jeszcze internet był w powijakach, a Ken, zapracowany biznesmen, nie miał czasu na poszukiwanie dziewczyny. Wstępną selekcję zlecił w biurze matrymonialnym. Kandydatek oczywiście było wiele, bo Ken miał świetna pracę i doskonałe za robki. Na dodatek był taki przystojny! Jednak tylko trzy dziewczyny pomyślnie przeszły eliminacje. Z poprzednimi dwoma Ken już się spotkał- jedną z nich była Stacey a drugą Kissing Barbie- okazało się jednak, że nie zaiskrzyło między nimi. Jednak dziewczyny były miłe i Ken utrzymuje z nimi typowo koleżeńską znajomość. 
  Została jeszcze kandydatka numer 3. Oczywiście, Baśka uprzedzała, że będzie ubrana w falbany i to by się zgadzało, ale sama ona zdawała się nie pasować do obrazu, jaki sobie o niej stworzył w głowie. Ciągle miał wrażenie, że to nie jest TA dziewczyna, z którą namiętnie korespondował do dłuższego czasu.
I miał chłopak rację. To nie była TA... 
Wyjaśnijmy jednak, jak do tego doszło. Otóż Drimdejtką  postanowiła poprosić swą siostrę Drimtajmkę o pomoc. Dream time Barbie od najmłodszych lat szkoliła się we wschodnich sztukach walki. W razie tak zwanego "wu" zawsze mogłaby przeciwnika obezwładnić ciosem dzikiego tygrysa. Od dawna na tym świecie zboczeńców nie brakuje i dziewczyna powinna umieć się bronić.  Zatem siostra założyła charakterystyczną suknie dream Date Barbie i poszła na randkę. W razie "wu" miała zboczka namierzyć, ocenić i zneutralizować!
Wstępne oględziny wypadły pomyślnie. Nie był niskim, grubym i złośliwym gnomem.(Hip hip hurrraaaaaaaaaa!)
Ken okazał się ciepłym, sympatycznym,  choć nieco nieśmiałym chłopakiem. Nie był żadnym zboczkiem i Barbie nie musiała na mim testować swego morderczego uderzenia. W tej sytuacji postanowiła, że Ken absolutnie nie powinien się jej przyglądać zbyt uważnie, w tym celu użyła falbany sukni....





Ken zobaczył dziewczynę o niezwykłej urodzie. Już, już miał jej spojrzeć głębiej w oczy i pocałować, gdy nagle i niespodziewanie falbanka jej sukni zaczęła żyć własnym życiem! A to zasłaniała jej oczy, a odsłaniała ponętne ramiona i zgrabne nóżki, a to zsuwała się zalotnie i odsłaniała zgrabne plecy, to znów wiła sie niczym wąż, jednak uparcie odgradzała go od oczu i ust Barbie. 
Ken poczuł, że narasta w nim adrenalina! No taaaaaaaaaaaaaaaaaaka dziewczyna: cudowna! delikatna jak kwiat! Nic tylko uwielbiać i całować- ale... no właśnie- ta przeklęta falbanka! Pokazuje niby dużo - ale jednak nic! Kusi- ale broni dostępu!   Ken z ciężkim sercem hamował narastające uczucia!
Ważny telefon służbowy niespodziewanie zakończył spotkanie. Ken z przepraszająca miną umówił się z Barbie na kolejne spotkanie. Drimtajmka z ulgą przyjęła wiadomość. Nawet pozwoliła sobie na żarcik, że telefon firmowy, niczym rycerz wybawił ją z rąk smoka. Pocałunku na pożegnanie nie było... (z powodu falbany oczywiście!)  


licznik 22450 

czwartek, 25 kwietnia 2013

Renesans- czyli ponowne narodziny

 Renesans to epoka, która trwała od odkrycia Ameryki do końca XVI w - tak "pi razy oko"- bo oczywiście ze 40 lub 50 profesorów będzie się spierać o jej daty ramowe. Jednak nie zagłębiajmy się w detale, coby nie zpoloniścieć do imentu. Najważniejsze jest to, że w renesansie, czyli odrodzeniu obserwujemy modę na kulturę antyczną. My mamy swoje Vintage, a ludzie renesansu za vintage uznaliby wszystko, co strzyżone... oczywiście najlepiej greckie lub rzymskie =)
 Renesansik to epoka odkryć: Ameryka, droga do Indii, opłynięcie świata, wynalazek druku, teoria heliocentryczna, teleskop. To tez czas rewolucji  obyczajowej i religijnej- wiadomo- reformacja.
Jaki to ma związek z lalką? Ma- bo dziś na tym blogu prezentuję Renię, która odrodziła się z... (dobra, nie jak Feniks z popiołów- bo by to może i poetycko zabrzmiało... no ale...jakoś tam melodramatycznie)... no właśnie z ciała od Aidy i łebka od Lunarh.


Renia- czyli Sicret Biuty Barbie być może nigdy nie otrzymałaby swego imienia i byłaby jedną z tysiące lalek, gdyby nie dwie wspaniałe kobiety:  Lunarh i Aida. To właśnie one podarowały lalce drugie, wspanialsze życie. 
Swego czasu planowałyśmy z Aidą urodzinowy prezent dla Lunarh. Upatrzyłyśmy stosowną lalkę, które była w gronie kilku innych... znaczy się głowa była... a ciało było u Aidy. Razem z Aidą dokonałyśmy zakupu, podzieliłyśmy się lalkami zgodnie z zawartą wcześniej umową. Aida wzięła łebek pod opiekę, przeszczepiła go na prawomyślne ciało, przygotowała piękny strój dla laleczki, którą miałyśmy dać Lunarh i zaopatrzywszy w kartkę urodzinową z naszymi życzeniami wysłała lalkę do Ani. Łebek lalki przypadkowo spoczywał na ciałku Sicret Biuty, zatem został przeszczepiony,  a to bezgłowe ciałko Aida mi odesłała z najlepszymi intencjami, by wkrótce znalazł się też i łebek dla niego. Łebek był- bezcielesny- oczywiście u Lunarh. Otrzymałam go niedawno i połączyłam z ciałem. W ten sposób, dzięki serdeczności dwóch niezwykłych osób powstała Renia- Sicret Biuty. 

Bardzo dziękuję- bo ona ogromnie mi się podoba!

licznik 22290

środa, 24 kwietnia 2013

Starr, Jazzie i mamuśka Heart

Aida zaprezentowała na swoim blogu Jazzie. W komentarzach pojawił się wpis na temat artykulacji lalek. Przekopałam się przez moje pudła, okazało się, że zachomikowałam gdzieś Jazzie (czytaj: "jest gdzieś, lecz nie wiadomo, gdzie..." i nuć do melodii "Pszczółka Maja" w wykonaniu Zbysia Wodeckiego)- bo jest łysa jak kolano, jednak znalazłam Starr i Mamuśkę. Fotkę Jazzie udostępnił mi Dollbby. Bardzo Ci dziękuję dobry człowieku.
Lalka ma faktycznie zgięte rączki w łokciach i płaskie stopki.


Starr, w porównaniu ze swoim chłopakiem Shaunem/Lebiodżakiem jest mało artykułowana, bo w zasadzie tylko w ramionach,  nadgarstkach i w pasie, podczas gdy on- wygina się tak i siak.



Mamuśka też nie oszałamia ruchomością- standardowe ciałko TNT,


 jednak kształt twarzy bardzo przypomina Starr,  wydaje mi się, że głowa mamuśki jest odrobinkę większa, choć może to tylko złudzenie wywołane innym makijażem  :


Prześliczna Starr jak  i urocza Mamuśka z nowoczesną fryzurką pochodzą od Lunarh.Dla jasności:  Lunarh jej nie fundnęła tej awangardowej fryzury, lecz już ja taką dostała.


Jeszcze bonus: odpowiedź na pytanie, co Lebiodżak ma w środku:
Zarzekał się, że nigdy więcej już się  publicznie nie obnaży aż tak do samej gumki =)

licznik 22155

wtorek, 23 kwietnia 2013

"Pierwszy krok w chmurach"

Opowiadania Marka Hłaski są dość znane. Wśród nich jest to,  które stanowi tytuł wpisu. Marek Hłasko jakoś tak lubił "oskubać z romantyzmu" wszystko. Nie podobało mi się to! Shaun/ Lebiodżak i Starr napisali własne opowiadanie o ich "Pierwszym kroku w chmurach"


Shaun "porwał" Starr na randkę w miejsce oddalone od ciekawskich spojrzeń. Dziś nie w głowie mu walka o oceny ns świadectwo i powtórki do matury. Cały czas myśli o Starr.
Lebiodżak prezentuje się jędrnie i soczyście, niczym młody szczypiorek.
Starr oczywiście rozpływa się w zachwytach niczym  masło na gorącej patelni
oboje młodzi, piękni i zakochani...

Reszta jest milczeniem...
fotograf wycofał się cicho i taktownie.


licznik 22038

*tak, wiem, że te kwiatki są chronione- jednak rosną u mnie w lesie i 1 kwiatek Lebiodżak urwał dla swojej ukochanej- ach! te szaleństwa młodości! =)



wszelkie sprośne wpisy zostaną usunięte



sobota, 20 kwietnia 2013

splaszczka Christie



 Ta Christie ma swoje oryginalne ciałko. O dziwo miałam wyjątkowe szczęście, bo była w pakiecie z inną chcianą lalką.

W towarzystwie koleżanki Kiry:


no i żeby nie wałkować splaszczkowego tematu w nieskończoność to one razem:

licznik 21810

Moi je m'appelle Lolita

Książka Nabokova jakoś nie rozłożyła mnie na łopatki. Film też jakoś nie. Chyba lubię proste filmy o morderstwach i śledztwach, a nie ambitne filmy psychologiczne. Pewnie należę do grona nieskomplikowanej gawiedzi, która ekscytuje się tanimi igrzyskami =).

Moje Lolity w gruncie rzeczy z pierwowzorem nie mają wiele wspólnego. Pierwotnie zaprojektowano je jako bohaterki filmu "Calineczka". Jednak kupiono je jakiemuś dziecku, a ono ... nie- lalek nie uszkodziło, ale pogubiło im ubranka i elementy wyposażenia.

Zobaczyłam je na aukcji i polubiłam za mangowe oczy i taką uroczą, niewymuszoną urodę.
Przedstawiam moja rodzinkę lolitkową:
Lolita Pink: czyli Calinaczka
różowa i landrynkowa- nieśmiała i cicha, ukrywająca się za krzykliwym kolorem - a delikatna niczym poranna mgiełka
Lolita Blue:
ach te niebieskie pończoszki!!!!! Liderka grupy- to ona dręczyła mnie za każdym razem na aukcji prośbami "kup nas, kup!"
 Ta niebieska jest moim zdaniem najbardziej lolitowata.
 Lolita Geen- urocza i delikatna- moja faworytka- te płomienne włosy i zielone oczy.


Jedyne, co mi sie u nich nie podoba to kształt ust i wieeelka głowa.


Szukam jeszcze  fioletowej Lilitki =) 

21700

czwartek, 18 kwietnia 2013

Lebiodżak

Uwaga!!!!* dział gramatyczny na moim blogu należy traktować z przymrużeniem oka- i poczuciem humoru, a nia jako miarodajne źródło wiedzy o gramatyce języka polskiego. Oczywiście wpisy powstają na podstawie gramatyki- jednak dostosowuję te wiadomości do potrzeb wpisów.  (W tym konkretnym przypadku- od archaizmu do neologizmu daleka droga). 
Dziś zajmiemy się rekonstrukcją- rekonstrukcją wyrazu i rekonstrukcją lalka.
Zarówno z jednym jak i z drugim jest mnóstwo ceregieli. Najpierw rekonstrukcja wyrazu. W gramatyce historycznej jest dział zajmujący się rekonstrukcjami wyrazów i sprawdzaniem, jak one brzmiały dawniej.  Dziś "pobawię się w archeologa słowa" i zrekonstruuję wyraz Lebiodżak. Najobiektywniej rzecz ujmując jest to neologizm artystyczny wymyślony przez Lunarh. Teraz zaprezentuję tok ewolucji tego wyrazu.
Na początku był Shaun- taki sobie zwykły chłopak Starr. Jednak w wyniku użytkowania, Shaun stracił swą pierwotną jędrność i sprężystość, więc prezentował się zwiędle niczym lebioda. Został zatem nazwany Lebiodą. Jednak to imię nie bardzo pasowało do uśmiechniętej buzi  chłopaka, więc został nazwany Lebiodziakiem. To imię z kolei wydawało nam się zbyt banalne i zbyt polskie jak na lalkę z USA (choć na zadzie pisze mu jak byk: Made in Tajwan). Zatem imię zamerykanizowano na LebioJack i dostosowano do naszych polskich warunków, co wymawia się jako Lebiodżak. 
A to już Lebiodżak w pełnej krasie: 


Rekonstrukcja lalka nie wymagała zbyt wielkiego geniuszu- jedynie cierpliwości i gumki (od majtek), na która starannie ponawlekałam części ciała lalka. Oczywiście jego stan nie jest idealny, jednak można go uznać za zadowalający. 

licznik 21589

Twirling balerina Teresa

Piękna Teresa była jedną z wielu przelotnych miłości Kena Randkowicza. 


Co w niej urzekało Kena? Przepiękne oczy, cudowny uśmiech i delikatna twarz.


Jednak kariera baletowa wymaga długich treningów i ciągłych wyjazdów na występy, dlatego niestety, nie zostali parą na dłuższy czas.

Piekna Teresa przybyła do mnie dzięki staniom Pani Justynki - bardzo dziekuję

licznik 21540

i specjalnie dla fanów Szczuropsa- Szczuropies w wiosennej akcji odmyszania świata i kopania dziur wszelakich