Choć zazwyczaj pszczoły budzą naszą obawę, warto poznać te pracowite i pożyteczne owady bliżej. Jeśli je poznamy, mamy znacznie mniejsze szanse zaznać z nimi kontaktu od strony... żądła. W odległości- w której moja choroba lokomocyjna jest do okiełznania- znajduje się gospodarstwo pszczelarskie Bartnik Sądecki. (oczywiście można sobie poczytać o historii firmy) Należy stwierdzić- że swoja pracę wykonują z pasja- i chętnie dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem. Co roku w pierwszy weekend lipca organizują spotkanie dla pszczelarzy i miłośników pszczół. My laicy możemy sobie:
obejrzeć pszczoły za szybą,
pooglądać portrety zasłużonych dla pszczelarstwa,
znaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Jest tez Muzeum pszczelarstwa, i taki- lubiany przez nas domek, w którym pachnie jak w ulu i słychać z głośnika bzyczenie pszczół- "on lajf"- czyli z mikrofonu umieszczonego w ulu. Za pierwszym razem odczucia są co najmniej dziwne... ale wszystkie kolejne wejścia już są "spoko".
Można tam na przykład dowiedzieć się- dlaczego pszczoły zakładają węzę w tak niezwykłym kształcie:
okazuje się, że sześciokąt to najbardziej ekonomiczny kształt- i na każdym rodzaju powierzchni można ich zmieścić najwięcej.Na terenie gospodarstwa znajduje się uroczy lokal gastronomiczny- jedzenie jest przepyszne.
Gospodarstwo można zwiedzić a nawet spędzić tam noc.
Pogoda była całkiem życzliwa dla nas, turystów- żar nie lał się z nieba. Było ładnie i ciepło. Niestety z powodu pandemii impreza była bardzo okrojona. Jakkolwiek dla nas bardzo udana. Jedyne, czego mi szkoda, to brak czekolady z miodem i miodowych "krówek"- no ale może za rok będą... bo my z pewnością będziemy!
licznik 210418