Obserwatorzy

niedziela, 31 lipca 2016

czarny a raczej żółty charakter

-nie możemy tu tak zwyczajnie siedzieć grzecznie i rozmawiać o bzdurach!
- no ... w zasadzie to co innego można robić, skoro mamy szlaban?
- a to wszystko przez Twoja rządze przygód!


a było to tak:

 choź Fafik! jeszcze parę kroków i będziesz na szczycie!
ok, zatrzymaj się, ale w dół nie patrz!

 jedziemy?
jak się boisz to cię na ręce wezmę

 łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
i jesteśmy na ddole- widzisz? nic nam nie jest!
Ptasior- zjeźdzałaś, że zjeżdżalni, choć móiwłam, że to niebezpieczne!
no dobra! wydało się! ale co ja takiego zrobiłam? nic nam się nie stało
nam... to kto z Tobą był?
- ja nic nie powiem! mnie nie pytaj- trzymam dziub na kłódkę!
dziewczynki- to jak to ze zjeżdżalnią było?
-z czym? ja nic nie wiem!
- hau hau hau
- ja nic nie powiem bez adwokata- a nie mam go- bo mnie nie stać- to nic nie powiem - dziub na kłódke
- yyy no ale o co chodzi?- bo nie wiem

- dobra dobra- no to jesteście uziemione wszystkie!

- a Fafik?
- Faik wieddział, nie powiedział, dostał szlaban za współudział!
licznik 107431

sobota, 30 lipca 2016

pomidor

Pan pomidor wlazł na tyczke i przedrzeźniał ogrodniczkę....
jak pan może?!- panie pomidorze!

W zasadzie to nie wiem o co poszło...
wyjechalismy na nasze pierwsze wspólne wakacje... na biwak- nałonie natury- ptaszki śpiewały, las, natura, woda- no wszystko dosłownie jak bajce... było wspólne ogladanie zachodu słońca

 i podziwianie konstelacji gwiezdnych

potem poszlismy spać... do namiotu- no bo to biwak przecież...
a rano .... obok mnie nie spała Patrycja- ta moja urocza, delikatna i spokojna- przed namiotem biegała istna furia i na dodatek czerwona jak pomidor!
Zapytałem o się stało...po co ja pytałem?!
 trysneła Niagara żalu!
ze komary bzuikały i gryzły,
 że kret pod jej spiworem wykopał sobie krater, że oblazły ja jakieś wstretne robaki... że zimno było, wstrętnie i ogólnie to ona juz nie chce nigdy takich wyjazdów!

chciałem ją przytulić i jak już ją złapałem powiedziałem jej "mój ty pomidorku"
po co ja to gadałem? a z resztą no o co się obrażąć? przeciez pomidory są takie apetyczne? no i maja taką romantyczna nazwę- "owoc miłości"


 i pieknie pachna i są apetyczne... no to czemu się tak wściekła?

czy jakbym ją nazwał lilia tygrysią to by się nie obraziła?
może dam jej tego kiwatka...
no ale co ona właściwoe ma do pomidorów?!
ehhh kobiety! kto Was zrozumie?!
licznik106932

poniedziałek, 25 lipca 2016

Urosłam kolejną blejtkę


Zrobiło się "paskudnie".

 Bo jest ich już dwie. Być może to jeszcze nie koniec. A teraz troszke o nowej:
Ruda przyszła ucieleśniona, ale jej mikre ciałko tak średnio mi się podoba. Znalazłam dla niej większe, które wyrównuje proporcje. Kolorem pasuje. Ma ładny biuścik i delikatne rączki. Co prawda artykulacja jest niezwykle uboga i nogi mają zaawansowaną anoreksję, ale da się jakoś zaakceptować, bo są dłuuugie i mają własne buty.
postanowiłam nieco pokombinować - udało mi się pogrubić jej uda i z pomocą skrpet powiekszyć stopy



licznik 106402

środa, 20 lipca 2016

Zimka

Miałam poczekać do zimy, żeby Wam ją pokazać- ale osoba, która ją dla mnie wyczarowała z poczciwej "basetli" była tak zatroskana o jej los i zastanawiała się, czy aby mi się Zimka podoba, że postanowiłam zrobić jej przyjemnośc i pokazać uroczą panieneczkę.
Wpadłam kiedyś na pomysł, że jeśli już zainwestuję w basetle, to będą one porami roku. I takim sposobem przybyła do mnie platynowa basaak, z przeznaczeniem na Zimę. Postanowiłam zostawić Patrycji wolną rekę i pozwolić jej rozwinąć skrzydła.a tu można pooglądać więcej prac Patrycji https://www.facebook.com/sakuyadolls/?__mref=message

Zimka jest albinoską o bardzo subtelnej, urzekającej urodzie. Z pomocą w jej odzianiu przyszła mi sympatyczna autorka tego bloga: http://mojenozyczki.blogspot.com. Przysłała dla Zimki masę pastelowych kawałeczków, z których mogę coś uszyć.
Fryzura to tez pomysł Patrycji- ukrywamy "niezbyt romantyczne" łaczenie czachy ze skalpem
tradycyjne spojrzonka w w różne strony:


 to się nazywa "zmrozić spojrzeniem":
 i bonus- z "miszczem II planu"

licznik 105891

wtorek, 19 lipca 2016

taka miła niespodzianka


Bładzenie po internetach owocuje czasem ciekawymi znajomościami. Właśnie w taki sposób poznałam Darhyllę - osobę o rozlicznych talentach i wielkim sercu. To własnie od niej trafiła do mnie ta urocza panieneczka. (nie jest jedyną lalką- która do mnie od niej trafiła- ale z pewnością zasługuje na bycie jedyną bohatreką tego wpisu, ponieważ to moja pierwsza "kidorka")

 Jest przesliczna- to taka urocza nastolatka- układ ciałka podpowiedział mi, że pewnie lubiłaby aktywnie spędzć czas, chociażby na rowerku:
 Ubranko pochodzi z Pracowni Artystycznej Małych Cudów. Zrobiłam mały myk- ubrałam je "tył do przodu", żeby w rozcięciu ukazała się bluzeczka-jeśli kupujecie ubranka u Agi - polecam ten patent- będziecie mieć 2 wersje kreacji z 1 ubranka =)
 Darhyllo - dziękuję za prześliczna panieneczkę! 

licznik 105791

niedziela, 17 lipca 2016

4 lata na antenie

Były czasy, że zerkałam na blogi u kogoś i podziwiałam lekkośc pióra, swobodę ujęcia tematu, konkretność i boatą wiedzę. Potem postanowiłam założyć swój blog. Niezmiennie dziękuję za pomoc techniczną "ojcu chrzestnemu" czyli Dollbbiemu i "matce chrzestnej"- czyli Rudemu Królikowi. Stram się stworzyć cichy zakatek z dala od problemów codziennego świata, do którego niezmiennie i serdecznie Was, Drodzy Czytelnicy zapraszam. Poznałam tu wspaniałych cudownych ludzi, z którymi mogę dzielić się swoją pasją.
Ciężko wymienić wszystkich i nie pominąć nikogo- daltego Moi Kochani, nie będę wymieniać. Dziekuję Wam, że jesteście, że zawsze mogę na Was liczyć.

piątek, 15 lipca 2016

ciężkie życie lolity

Wałkuje dalej temat lolity.

Odkryłam, że istnieja spora subkultura z wielobarwnymi odmianami. Oczywiście celują w niej Azjaci, którzy do perfekcji doprowadzają wszystko- nawet bezduszne okrucieństwo. Wrócmy jednak do lolity... swego czasu była nagonka na lalkowiczów, że dziecinni, że coś tam czymś sobie rekompensują... ale tak jak i w przypadku lolit to tylko stereotypy. Poznanie bliżej środowiska może nas zaskoczyć bardzo ciekawymi znajomościami, spostrzeżeniami i zdobyciem wiedzy. Przypuszczam, że i lolity, tak jak my- lalkomaniacy- dobrze sie czują ze swoim hobby. Daje im to radość, satysfakcję i jednoczy w grupie o podobnych zaintersowaniach.
Zrobiłam drugie podejście do loliciej sukienki dla Loli.


Tym razem przynajmniej nie musze do śmietnika wyrzucać! Nie widać na fotkach,ale ona ma zakolanówki =)

licznik 105507

środa, 13 lipca 2016

klapa na całej linii

Uznałyśmy z lalką, że będzie miała na imię Lola. Miałam taki ambitny plan uszyć jej lolicią sukienkę. spędziłam nad tym ccały wieczór i poszło w śmietnik, bo niestety, nigdzie ne leżała jak należy. Wniosek taki, że trzeba będzie opracować wykroje i posiedzieć nad tym troche. Za to, żeby juz tak ganc na pusto nie marnować wieczoru, uszyłam Loli skarpetki- i o dziwo, wyszły mi za pierwszym podejściem, co mnie totalnie szokuje, bo myślałam zawsze, że trudno się szyje skarpetki.

powstały też krótkie spodenki, bo Simbowa bluzeczka jest jednak za krótka i lalka musiałaby ołym tyłkiem świecić

105416

poniedziałek, 11 lipca 2016

Suzana! te kolana wciąż zachwycają mnie!

nie ma się co oszukiwać- idelane ciałko lalkowe nie istnieje. Są bliższe i dalsze ideałom. Swego czasu, czyli ponad 20 tal temu zapowietrzałam się z zachwytu nad tym, że moja barbie ma ciałko solidne, a nie wydmuszkę. I że na biust i ładne kolana.

Tak, tak, kolana lalek i ich dłonie to mój taki nieszkodliwy bzik. I tak na przykład dawne Barbie miały prześliczne kolana i piękne dłonie.


 Obecne lalki, mimo ich "ruchatności", niestety mają dłonie jak wiosła i brzydkie kolana(brzydkie dla mnie oczywiście).
Foto z neto i tylko do celów porównawczych

Monasterki- mimo ich monsterności mają według mnie ładne dłonie-


ale niestyty nie podobają mi się ich kolana, więc z uporem maniaka obszywam je w leginsy


 lub w wiekszości przypadków zakładam im coś co te chude kolana maskuje.
Po takim wstepie, pora się zapowietrzać nad ciałkiem pico neemo. Co prawda, że kiedyś tam planowałam kupić sobie małą byul Princess minty- ale jakoś tak pewnie mi ona pisana nie jest, za to posiadałam bezcielesny paskudkowy łeb, który do teogoż ciałka bardzo fajnie pasuje. Zatam dokonałam mariażu łba z ciałem. I tak powstała... no właśnie- chyba by pasowało nazwać ją Suzi, aczkolwiek z tym nowym ciałem uparcie mi pasuje do niej Lolita, czyli Loli. Namyśle sie jeszcze.
zalety ciałka:
kolana!!!
"W całej naszej okolicy
Nikt nie widział takich nóg
Kiedy idzie po ulicy
Staje koń i staje pług
I robota w polu stoi
Chłop się patrzy na jej biust
Suzana, twe kolana tak zachwycają mnie!"
tak tak- cudowne kolana, nie za chude, nie za rube, nie spiczaste i nie dynadające- ładnie wyglądają nwet bez ubrania. Śliczne łokcie i ramionka! i ten tyłek!!
Pas tak średnio mi się podoba- rozwiązanie takie jak u Kenów ruchatnych w pasie, wszelkie wykręty lepiej pokazywać, gdy lalka ma na sobie ubranie. Ale za to nie dzieli się na 2 kawałki jak obitsu i nie straszy przepołowioną lalką.

dłonie malutkie i urocze- choć brakuje mi tej wychylności, którą mają rączki monsterek.
Biust jak u boćka pięty- czyli w sumie dość fajny do obszywania w ciuszki dziecięco- nastolatkowe.
Paskudka jest bardzo zadowlona z tak świetnego ciałka. myślę, że jeszce nie raz pobuszuje po blogu

licznik 105242