Szary tłum, szara strefa, szare dni, szara mysz, szara rzeczywistość- jakby na to nie patrzeć szarość jakoś nie jest wybitnie ceniona ani społecznie, ani psychologiznie, ani nawet filozoficznie! Szare ubrania też wydają się mało ciekawe i nawet stosowane w celach kamuflażu społeczniego- zakładane po to, by się wtopić w tłum, by zniknąć, by nie być zauważonym... A jednak niekiedy szara szarość- aż zaskakuje tym, jaka jest piekna! Jaka urocza i jaka fotogeniczna! A mówie o tym przy okazji przedstawienia jednaj z moich lalkowyh marzeń, które się zmaterializowało dzięki dobremu sercu Justynki. Dziekuję Ci Justynko!!!


Justynka pomogła mi w zdobyciu łebka- w tym przypadku- jak to w naszych kręgach lalkowych krąży dowcip z aukji- brak ciała lalkowego nie przeszkodził mi w zabawie. Przekopałam chomiczości i znalazłam ciałko składałko z jakieoś wodnego upiora. Nawet mąż sie udzielił lalkowo- i obciął nogom i rekom farfocle potworne- w ten sposób ciałko zyskało odpowiednie kształty. Potem było sobie w ubranku od prototypowej Elisbatki-
i kot wyglądał pogrzebowo.
Wygrzebałam kawałek dresówki szarej- o dziwo okazała się całkiem chetna do współpracy - powstały leginsy oraz żakiet. Na bluzeeczkę materiał dała mi Aga.
a reszta tu już żmudne dźganie igłą i narzekanie, że nienawidze szyć na monstery!
Pasek to pomysł męża: bardzo trafny. Lalka została odpogrzebiona i nareszcie patrze na nią z dziką rozkoszą!
Mam jeszcze jedno szare lalkowe marzenie- przeogromne! Marzy mi sie Myszola Monsterkowa! Jak na razie to rok spełnionych marzeń- może i myszowe marzenie się spełni!
licznik 98534