niedziela, 23 lutego 2020
święto pączka
Dotarcie do mnie tego przystojniaka związane jest ze świętowaniem święta pączka. Przybył do mnie od przesympatycznej pani. Jego poprzednia właścicielka okazała mi wiele życzliwości. Myśląc o Sebku, na którego czekałam długi czas, zawsze będę myśleć o jego poprzedniej właścicielce z sympatią. Lalek łypał na mnie gadzim oczkiem od dawna z z portalu aukcyjnego. Łypał i łypał- i zaczepiał mój umysł do tego stopnia, że nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Przeogromnie się cieszę, że trafił pod mój dach. Baaaardzo go lubię.
Z racji posiadana figury pączka, po ten przysmak sięgam rzadko... no i w sumie to nawet nie dlatego, że nie lubię pączków... bo lubię, ale zgagi po nich nie lubię. Z tego powodu rzadko kupuje pączki dla siebie. Jednak ile razy spoglądam na to dzieło cukierniczego mistrzostwa, od 6 lata uśmiecham się, bo przypominam sobie moją babcię i dziadka, którzy w "jesieni życia" lubili zjeść sobie pączka. Nie wiem, czy wiecie jak to jest, ale seniorzy zazwyczaj nie mają apetytu. Niekiedy mają swoje ulubione "dania" i chcieliby zjeść tylko to, lub tylko na to mają smak. Mój dziadek, zazwyczaj uważał, że jak ma się 90 lat, przeżyło się wojnę i głód, to 3 razy w tygodniu można pączka zjeść. No i takim sposobem czekali razem z babcią w ustalone dni i z przyjemnością zajadali pączka podzielonego sprawiedliwie po połowie między ich oboje. Przyglądałam się im z przyjemnością, bo w tej konkretnej chwili odrywali się od codziennych trosk i zajadali z rozkoszą pączka.
W tłusty czwartek w pracy muszę się nasłuchać ile to kalorii, a jakie to niezdrowe i takie tam. Gdy rozpoczyna się dyskusja w tym tonie, zazwyczaj wychodzę, bo nic i nigdy nie zatrze mojego wspomnienia o moich ukochanych, babci i dziadku, zajadających pączka dzielonego na dwoje.
licznik 173104
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lalek fajny.
OdpowiedzUsuńHistoria Twoich dziadków jest bardzo ciekawa, a jednocześnie romantyczna.
Wiele różnych wspomnień związanych z dziadkami udało mi się zachować
UsuńTeż lubię pączki i jeśli już zdecyduję się go zjeść, nie robię sobie wyrzutów :)))
OdpowiedzUsuńBardzo wzruszające i sympatyczne masz wspomnienie o Dziadkach...
Lalek bardzo ciekawy i, mam nadzieję, będzie bohaterem niejednego posta :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Jeśli pączki jada się rzadko, to faktycznie nie ma sensu robić sobie wyrzutów
UsuńJak ja kocham te dyńki! Niestety na odległość, bo jeszcze mi się żadnej nie udało upolować. Bardzo miło mi się czytało historię pączka dzielonego na pół :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, bo pewnie wkrótce uda się jakąś upolować
UsuńZwłaszcza, że z takiej gadki wynika tylko to, że panie pozrzędzą , a potem jak nikt nie widzi wrąbią z 6 pączków. Potem będą się usprawiedliwiały, że Tłusty czwartek jest raz w roku ;)Zjadłam tylko jednego, bo mam na przemian braki apetytu z dniami totalnego obżarstwa :( Facecik jest śliczny, ale gadzie oczy mi się nie podobają. Wyobrażam go sobie z wielkimi brązowymi "migdałami", takimi, które każdą babkę zwalają z nóg. ;)
OdpowiedzUsuńSowo, z organizmem jeszcze nikt nie wygrał, ale 1 pączek raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi.
OdpowiedzUsuńMasz piękne wspomnienia z dziadkami! Nasi seniorzy przeżyli wojnę i to ich zmieniło na zawsze :( Moi także doznali głodu i zawsze byli w życiu ostrożni. Została mi już tylko Babcia. Nie pozwalam jej niczego oszczędzać, namawiam ją na wszystko! Odblokowałam ją trochę od tej ostrożności życiowej! Nie musi się bać, że czegoś jej zabraknie. Od 10 lat ma dializy, codziennie walczymy, ale lubi pączki angielskie :) Z tradycyjnych lubi tez te z adwokatem :) I tak jak napisałaś z apetytem czasem jest krucho u osób starszych, trzeba kombinować. Starość jest smutna, ale można swoich dziadków wspierać :) A nawet trzeba!
OdpowiedzUsuńJa zjadłam dwa pączki, dużo chodzę - spali się :) A lalek wybitnie ciekawy :) Pozdrawiam!
Dziadki mogą człowieka wiele nauczyć
UsuńPrzesliczny <3
OdpowiedzUsuńGratuluję nabytku! :)
OdpowiedzUsuńHistoria o pączku dzielonym na pół jest wzruszająca.
Dziękuję
UsuńZawsze mnie to bawiło. Najpierw żrą do nieprzytomności, a potem żałoba za zaprzepaszczonymi efektami odchudzania ;)
OdpowiedzUsuń=) uśmiałam się serdecznie z podsumowania
UsuńJak widać pączek może łączyć ludzi :):) . Raz na jakiś czas lubię sobie pozwolić na pączkożarcie - w końcu Tłusty Czwartek jest raz w roku :) . Gratuluję facecika - ciekawa jestem jaka lalka będzie teraz na Ciebie łypała :):)
OdpowiedzUsuńStaram sie omijać tereny, w których łypią, bo post się zaczął, jednak z racji słabej woli zostawiłam sobie furtkę 3 lalek z listy marzeń
UsuńCzar Wspomnień ujmujący wielce...
OdpowiedzUsuńpączki jem pieczone, więc nie
żałuję ich sobie w roku - średnio
raz na 1-2 m-ce jem i nie żałuję :)
też myślę, że w ramach profilaktyki zgagi trzeba jeść z radością i bez wyrzutów sumienia- tylko w rozsądnych odstępach czasu
UsuńA ja lubię pączki ;) zawsze jak jestem w Polsce to sobie jednego kupię ;)
OdpowiedzUsuńteż pączki lubię, tylko zgagi nie lubię
Usuńjuż tyle minęło od tłustego czwartku, a przez ten wpis chce mi się pączki :D
OdpowiedzUsuńPolecam z Biedronki- jakoś tak najsmaczniejsze
Usuń