Poród też jest cudowny- nie trwa 20 godzin, w czasie których totalnie obedrą człowieka z goności i człowieczeństwa (i to kobiety zrobią takie coś kobiecie)! Nie katują jej żadnym zakichanym KTG, które w zasadzie nic nie wnosi do akcji porodowej z wyjątkiem tego, że sprawia kobiecie niemiłosierny ból, bo dziecko naciska na kości miednicy długie godziny a szans na poród naturalny brak. Nie dają jej kroplówki z witaminką c, która też nic do trwającego godzinami porodu nie wnosi. Nie ma lekarza, który by był na tyle leniwy, żeby USG nie zrobić- BO JEST NIEDZIELA I SIĘ MU NIE CHCE! I JAK ŁAPE WSADZI TO CZUJE GŁÓWKE DZIECKA- ALE JAKOŚ NIE ZAUWAŻY, ŻE ONO SIĘ NIE MA SZANS URODZIĆ, BO JEST ZAKLINOWANE! No i zawsze przy niej jest lekarz (któremu jakoś tak fortunnie nie wypaa wyjazd na urlop)
fotka promo z neta |
- a nie przypominająca Horpynę z "Ogniem i mieczem" położna!Nie nie! Wszystko jest cudownie i cukierkowo! Wystarczy zdjąć zamocowany na magnesiku brzuszek, lub tak jak u Stefek lekko brzuszek wcisnąć i już pojawia się maluszek- uroczy cichy i uśmiechnięty. Midgie i jej podobne nie karmią maluszka z piersi- ale nikt tego nie uważa za patologię i nikt ich nie obchodzi w szpitalu- jakby były nosicielmai co najmniej eboli! Tak takie macierzyństwo jest cudowne! Słodkie i cukierkowe! Jasne, że Lalunia natychmiast zapomni i porodzie, bo przez 6 tygodni nic z niej nie wycieka i nie zużywa 300 popasek. Wraz z pojawieniem się maleństwa natychmiast staje się szczupła i zgrabna! Cukierkowo! nic tylko być wciąży i rodzić!
Pamiętam, że gdzieś tam w chomiczościach mam zdezelowaną Stefkę Welcom baby i 2 Midgie- ale jedna ma już duże dziecko, a druga na razie się nie spodziewa. W każdym razie żadna z nich nie ma brzuszka na magnes- bo obie miałam już "przechodzone" i któraś z poprzednich właścicielek brzuch zgubiła.
W każym razie kupię sobie kiedyś tam Stefę Welcom baby- taką nowiutką =) musi jenak minąć trochę czasu.
fotka promo z neta |
hahahaha...chyba byłyśmy razem w ciąży;) hahahahahahahah...no i jak widać nie było cukierkowo hahahahahahahah o jesus...ale to wszystko zabawne jest..teraz;) A Stefka...no jak to Stefka;)...nie zachwyca mnie niestety;)
OdpowiedzUsuńHm. Ja ten poród oglądam ze strony horpynowatej położnej i leniwego lekarza i zaświadczam- U NAS też nie jest cukierkowo. Dobrze wiedzieć, że ktg nie jest nikomu do szczęścia potrzebne, nie będę musiała się uczyć wytycznych... tylko przedstawię tę opinię profesorowi na egzaminie-chowając się za fotelem dla bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńW ogóle lalki mają fajnie, ich plastikowe i bezproblemowe życie jest sympatyczne, nieskomplikowane problemami drugiej osoby- a jak coś pójdzie nie tak, to leczy je się klejem, igłą albo przeszczepem z drugiej lalki.
Cukierkowo nie jest z żadnej strony , ale pacjentka nie ma na to wpływu, natomiast fachowy personel życzliwością i dobrym słowem może naprawdę pomóc .
OdpowiedzUsuńStefka z równym entuzjazmem na twarzy przyjmuje ciążę, poród i zakupy :)
Bardzo miło znowu Cię widzieć :):)
Moja matka powiedziała mi dawno temu, kiedy jeszcze byłam nastolatką, że owszem, ciąża jest bardzo trudnym okresem w życiu kobiety, a poród boli jak jasna cholera, ale potem szybko się zapomina. I choć w niewielu sprawach się ze sobą zgadzałyśmy, okazało się, że miała rację. Może Stefka już o tym wie? I po prostu potrafi się do tego wszystkiego zdystansować, bo wie, że warto? Bo będzie miała potem jedyne dziecko, do którego nie trzeba wstawać w nocy i wymieniać zafajdanych pieluch - plastikowe... ;-)
OdpowiedzUsuńHello from Spain: in the world of dolls everything is idyllic. Until birth is wonderful. I had not seen this clinic birth. Keep in touch
OdpowiedzUsuńOglądałam raz program poświęcony urokowi porodów - do dziś mi się "najciekawsze" fragmenty odbijają czkawką. Podziwiam kobiety, które przez to doświadczenie przeszły i zdecydowały się na więcej dzieci. Samo posiadanie dziecka to jedna z największych przygód w życiu i gdyby tylko nie trzeba było przechodzić w celu jego posiadania tych wszystkich strasznych rzeczy.
OdpowiedzUsuńTa Stefka jest do kupienia w każdym Pepco za grosze, także nie czekaj, a kupuj :)
OdpowiedzUsuńCóż prawdziwe życie to nie bajka, ale wkrótce zapomnisz wszystkie koszmary. Mam nadzieję, że córeczka wszystko Ci wynagrodzi. A lalkę sobie kup, a co tam, skoro w Pepco jest. Ja sama muszę zajrzeć do naszego. Kiedyś kupiłam Stefkę z rowerem i maluchem za 14,99.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie mój typ. Nie mam nic przeciwko porodom i dzieciom, ale dla mnie taka lalka jest spalona.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że masz to już za sobą. Co by nie było- już się skończyło. Pamiętam, jak za dzieciaka chciałam Stefkę w ciąży, moja mama uważała, że lalka jest zwyczajnie "niesmaczna". Nie rozumiałam, dopóki sama nie zaszłam w ciążę. Potem wiedziałam, o co chodziło mamie i dłuuugo nie mogłam patrzeć ani na ciężarne lalki, ani na lalki- dzieci.
OdpowiedzUsuńAle wszystko moja. Na serio!
Uściski dla Ciebie i dla córki!
O miałam kiedyś taką brzuchatą lalę, choć nie jestem pewna czy to była akurat ta..Szalenie się z niej cieszyłam.. Ale to fakt w świecie lalek wszystko jest takie cukierkowe i piękne..wręcz przesłodzone... choć z drugiej strony świat dzieci powinien być taki kolorowy i beztroski, na życiową prawdę jeszcze mają czas :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie znasz tego z autopsji :-D Ta Stefka ma pecha, bo jest wiecznie brzuchata, Midge co innego ;-)
OdpowiedzUsuńO mam tę "brzuchatą" Stefkę i nawet z małym w środku:)
OdpowiedzUsuńMnie to wszystko przeraziło i rozśmieszyło równocześnie. Nie mam dzieci, ale moja przyjaciółka, która urodziła dziecko półtora roku temu a teraz jest w ciąży z drugim, mówi że już czas aby medycyna wynalazła dzieci, które można spłodzić w takiej specjalnej torebce, nosić ją ze sobą przez 9 miesięcy, a potem w określony dzień otworzyć i już jest dzidziuś. Czy to nie fantastyczny pomysł? :D a to zdjęcie Stefki mnie rozśmieszyło, bo ma takie buty na nogach co przypominają mi artykuły o tym, jak niektóre facetki przed porodem odstawiają pełny makijaż, a do szpitala przychodzi fryzjerka aby między skurczami zrobić jej ultra-fryzurę :D
OdpowiedzUsuńno to serdecznie współczuję - mnie przeuprzejmy lekarz bez ostrzeżenia wsadził łapę, że aż z bólu, zdziwienia i przerażenia zamarłam - potem było tylko coraz gorzej :(((
OdpowiedzUsuńa lalunie w stanie wskazującym na współżycie też sobie kiedyś nabyłam - ich brzuszki były jak pudełeczko - hop! i maleńki plastic na świecie! nawet zaczynam żałować, że lekką ręką wszelkie ciężarne wyekspediowałam...