Taki oto szeregowy trafił do mnie w formie bezcielesnego łebka. Okazało się, że mam bezgłowe ciało, o dziwo, nawet w miarę pasujące kolorem. W ten sposób powstał "szeregowy".
W tym roku "misja święta" przebiegła bez problemu. Z różnych względów osobistych okazało się, że teściowa odkryła urok świąt z mottem:"zero marnowania żywności", w związku z tym jedzenia było dużo mniej. Wystarczyło i nic nie wyrzuciliśmy.
Udało mi się przed świętami odwiedzić moich dziadków na cmentarzu. Wyjasełczyłam się w pracy i w tym roku występ był tylko 2 razy. Juupiii. Przyznaję, że miałam cudowną ekipę dzieci i młodzieży. Zagrali "jak z nut"!
Nareszcie koniec świętowania! Misja zakończona!
idea niemarnowania jedzenia baaardzo mi się podoba!!!
OdpowiedzUsuńteż mi się podoba! po wielu latach udało mi się wreszcie to osiągnąć
Usuńszeregowy wielce mnie intryguje :)))
OdpowiedzUsuń=)myślę, że czeka go jeszcze wiele misji
UsuńUroczy szeregowy.
OdpowiedzUsuńMnie również podoba się misja niemarnowania jedzenia.
Myślę, że naszemu społeczeństwo przyda się trochę rozsądku w zakupach świątecznych. Realna ocena ile potrzeba i ile się zje to objaw roztropności i troski o naszą planetę
UsuńU nas ta misja w tym roku również się powiodła. Z którego to powodu jestem bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńSzeregowy super!
dziękuje
UsuńFajny szeregowy. U mnie też misja święta zakończona, bo choinka ledwie do Kolędy wytrzymała, a potem igły opadły i koniec. Bombki powędrowały do kartonów. Teraz muszę się zebrać, żeby lalkowe prezenty przedstawić. :)
OdpowiedzUsuńwidziałam, że już się =) "zebrałaś";) bo piękności na blogu widzę
UsuńSzeregowy miał dużo szczęścia, że trafił do Ciebie a pomysł z niemarnowaniem jedzenia popieram w stu procentach!
OdpowiedzUsuńnie ma sensu robić zbyt wiele, jeśli tego nie będzie miał kto zjeść, czasy króla Sasa minęły dawno...
OdpowiedzUsuń