Pięknych (lalek) mam aż za dużo- za to od dawna marzyłam o Bestii. W sumie, zapatrzona i zaczytana w opowiadaniu Sapkowskiego "Ziarno prawdy" od dawna marzyłam sobie o tym, że kiedyś tam natrafię na wystarczająco zdezelowanego Kena, który na długi czas przywdzieje kostium bestii i stanie się Nivellenem. Trzeba przyznać, że zarówno kostium jak i lalek(odrobinkę zdezelowany), dotarli do mnie w tym roku i ucieszyli mnie niezmiernie. Kostium podesłała pani Gabrysia, a Pana Kingleta, który utracił część nosa w potyczce z gryzoniami przysłała mi Kasia- Zbieraczka Dziwaczka.
Zakompleksiony dotąd, z powodu swego zdezelowania, Pan Kinglet bez szemrania zgodził się przemienić w Bestię, zwaną Nivellenem. Nie spodziewał się, że jego zwierzęcy magnetyzm przyciągnie natychmiast całą masę lalkowych piękności.
Sam się zastawiał, co one w nim takiego widzą, bo przecież żadna z nich dotąd nawet by na niego nie popatrzyła. Fakt, że ma nienaganne maniery, fakt, że każdą z nich traktuje z kurtuazją godną królowej i fakt, że w ars amandi pod względem fizycznym i psychicznym nie dorównuje mu żaden z Kenów- no ale... on przecież zawsze taki był! A kobiety jakoś nie były nim zachwycone.
A teraz? Przyjrzał się sobie w lustrze i co?
Niesamowicie bujna czupryna- no w porównaniu z tym co miał dawniej- to faktycznie - imponująca! Smagła cera- a dotąd był blady... Znikła też bezpowrotnie anemiczna budowa, a zastąpiły ją potężne bary, uda i łydki... Usta- no ok, nie wydają się zbytnio stworzone do całowania... (ale ponoć język ma wyjątkowo sprytny).
Z zasłyszanych przypadkiem rozmów lalek (tych, które można publicznie ujawnić), które miały do czynienia z Nivellenem można dowiedzieć się, że:
*czuły się przy nim wyjątkowo swobodnie,
*dotyk jego aksamitnych łap na zawsze zostanie im w pamięci,
*każda z lubością mogła godzinami głaskać jego ogon i rogi,
*twierdziły, że wyczarowuje wyjątkowo smaczne potrawy, ponoć niemal całkowicie pozbawione kalorii,
*z rumieńcem zawstydzenia i uśmiechem totalnego zadowolenia przyznawały, że w ars amandi żaden Ken mu nie dorówna...
*każda wspominała też o pewnej dozie melancholii, widocznej w jego oczach i gestach, która powodowała, że po jakimś czasie związek się rozpadał.
Tak było do czasu spotkania z Pulcherią. (Nie wiem skąd pojawiająca się w bajce Disney'a dziewczyna nosi imię Bella, a ja pamiętam z dzieciństwa, że partnerką Bestii była Pulcheria.) Nie czuła się nikim wyjątkowym- była wszak zwykłą Fashon Play z lat 90, z prostymi rączkami i to wyprodukowaną na "gorszy", bo europejski rynek. Na dwór Nivellena przybyła "goła i wesoła". Bestia natychmiast rozpoczął starania o godny strój dla kolejnej z mieszkanek jego dworu. Jego bystre oczy wypatrzyły odpowiednią kreację na blogu Ashoki. Dzięki wstawiennictwu Szarej Sowy i wielkiej życzliwości Ashoki suknia wkrótce dotarła i stanowi tak idealną jej ozdobę, że Pulcheria zdejmuje ją tylko w wyjątkowych okolicznościach (których nie możemy tu ujawnić, ponieważ blog czytają również dzieci- ale zawsze można próbować się domyślić =))
Pulcheria okazała się wyjątkowo niewymagającą, acz niezwykle wdzięczną towarzyszką dla Nivellena. Zadowala się jednym strojem, nie potrzebuje biżuterii, spędza z nim mnóstwo czasu i z miłością wpatruje się w jego oczy, które teraz lśnią magicznym blaskiem, bo zniknęła z nich dawna melancholia.
Na koniec pozostaje mi tylko podziękować Wam, drogie Panie:
Zbieraczko- za Kingleta, który ochoczo został Bestią,
Gabrysiu- za strój dla Nivellena,
Szara Sowo- za dobre słowo i pomoc w kontakcie z Ashoką,
Lonely - za lalkę, która stała się Pulcherią,
Ashoko- za suknię dla Pulcherii
oraz Wam drodzy Czytelnicy za przeczytanie tej opowieści =)
licznik 60694
Ta jedna już nawet zaczęła się rozbierać ;)
OdpowiedzUsuńPulcherii świetnie jest w tej sukience, choć jakby tu powiedzieć, jest taka nowoczesna w konfrontacji ze strojem Nivellena.
OdpowiedzUsuńCo do imienia obydwa Pulcheria i Bella znaczą to samo - Piękna.
W czasach mojego dzieciństwa w tiwi leciał teatr dla dzieci, pod tytułem "O pięknej Pulcheryi i szpetnej Bestyi". Twoja opowiastka mi o nim przypomniała.
OdpowiedzUsuńA lalek - ech... Nie od dziś wiadomo, że facet nie musi być piękny!
Cieszę się, że mogłam pomóc:)
OdpowiedzUsuńOj Sapkowski - uwielbiam:) Idealny kosmaty pan do tej roli - to również moja ulubiona opowieść o wiedźminie :) i miłości oczywiście...
Gosiu, kocham Cię i wielbię za nadanie Nivellenowi lalkowego kształtu. Utrafiony w dziesiątkę :) I najważniejsze, że historia Twojego Pana N. kończy się szczęśliwie, bo w książce, to wiadomo ...
OdpowiedzUsuńA bajkę, o której pisze wyżej Bjork82 do dziś pamiętam! Bezskutecznie szukałam jej w internecie. Może kiedyś TVP jeszcze ją przypomni. Bardzo bym chciała!
Bestia ale niezwykle sympatyczna...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Bardzo cieszę się, że Pan K odzyskał chęć do życia i cieszy się takim powodzeniem :):) . To jedna z moich ulubionych baśni :)
OdpowiedzUsuńBestia wyrywa wszystkie lalki :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://myworlddolls.blogspot.com/