Odkryłam, że istnieja spora subkultura z wielobarwnymi odmianami. Oczywiście celują w niej Azjaci, którzy do perfekcji doprowadzają wszystko- nawet bezduszne okrucieństwo. Wrócmy jednak do lolity... swego czasu była nagonka na lalkowiczów, że dziecinni, że coś tam czymś sobie rekompensują... ale tak jak i w przypadku lolit to tylko stereotypy. Poznanie bliżej środowiska może nas zaskoczyć bardzo ciekawymi znajomościami, spostrzeżeniami i zdobyciem wiedzy. Przypuszczam, że i lolity, tak jak my- lalkomaniacy- dobrze sie czują ze swoim hobby. Daje im to radość, satysfakcję i jednoczy w grupie o podobnych zaintersowaniach.
Zrobiłam drugie podejście do loliciej sukienki dla Loli.
Tym razem przynajmniej nie musze do śmietnika wyrzucać! Nie widać na fotkach,ale ona ma zakolanówki =)
licznik 105507
druga od dołu fotka jest fajna -
OdpowiedzUsuńbo i zakolanówki widać i pszczołę ♥
Twoja Lolita tak czy siak - cudna!
pierwsze koty za płoty !!!!!!!!!! bardzo fajna kiecka wyszła :)))))
OdpowiedzUsuńCzaruje ta Twoja blondyneczka a sukienka i zakolanówki - urocze :-)
OdpowiedzUsuńTrening czyni mistrza. Lola powinna się napraszać nowej kiecki, co tydzień. Przy dziesiątej nawet patrzyć nie będziesz podczas szycia. :)
OdpowiedzUsuńA tak serio, bardzo ładna sukienusia, Loli w nie do twarzy.