Obserwatorzy

sobota, 10 sierpnia 2013

Złoty środek

"In omnibus rebus modus adhibeatur"- tak mawiali antyczni Rzymianie. Cenili też stoików, bo to byli ludzie sprawiający wrażenie stabilnych. Z moim umiarem i stoicyzmem bywa różnie... zazwyczaj jestem optymistką. Niezmiernie rzadko dopada mnie nastrój pesymistyczny- mimo, że oczywiście przykre sprawy nie omijają mnie szerokim łukiem. Doświadczam ich tak samo, jak każdy z Was. Jednak mój blog nie jest miejscem na moje pesymistyczne wynurzenia. Utrzymuję go raczej w klimacie mojej dominującej cechy- czyli optymizmu. To by pewnie wyjaśniało, dlaczego lubię najbardziej lalki Mattel z lat 90- otóż one są rozbrajająco optymistyczne, zupełnie tak, jakby ich nie dotyczyły żadne problemy, a przecież ich największym problemem są ich małe właścicielki, które bezmyślnie robią lalkom krzywdę.

Staram się tez robić szybko spa  lalkom, zwłaszcza tym w kiepskim stanie- jakoś tak nie lubię uszkodzonych zabawek, ani tych, które w jakikolwiek sposób nawiązywałyby do kontaktów z zaświatami. Unikam też lalek wyglądających na smutne lub zblazowane. Wolę optymizm poczciwych "basiek".

Dziś prezentuję prawdopodobną właścicielkę limonkowej sukienki:
Lalka wymagała drobnych napraw. Przede wszystkim cierpiała na "byczokarczność barbiowatą". Oczywiście łebek naciśnięty na szyję ukrywał spory ubytek. Jednak "szpachla, szpachla, szpachla"  załatwiła problem. Obecnie lalka odzyskała prawowite rozmiary i łebek znajduje się w stosownej odległości od ramion.
Dodatkowo uzupełniłam jej wybraki w owłosieniu. Niestety, nie miałam rudych, ale dorzuciłam pasemka w kolorze miodowego blondu. Rożnica jest ledwo widoczna:


 Odnowiona pędzi do grona lalek zasiedlających półki:
Przypuszczam, że pochodzi z końca lat 90 XXw. Niestety, nie wiem, kim jest. Jeśli ktoś wie, proszę o pomoc.



licznik: 32389





16 komentarzy:

  1. Śliczna jest, naprawdę nosi w sobie słońce :)
    Ja ponuractwa i brzydactwa też zbieram , bo...
    żal mi ich ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się ponurych boję- to nie zbieram

      Usuń
    2. Staram się je od-ponurzyć i od-brzydzić ;)

      Usuń
    3. podziwiam, sama bym się takiego zadania nie pojęła

      Usuń
  2. "Byczokarczność barbiowata" - zarąbiste określenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jakoś taka lalkową przypadłość nazwać trzeba

      Usuń
  3. Byczokarczność - też mi się podoba:) A lalka rzeczywiście optymistyczna zwłaszcza w tej sukience:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego babochłopa z głową prawie wrośniętą w ramiona zrobiłaś urokliwą pannę :) Gratuluję. A włosy wyszły według mnie świetnie. Wygląda teraz znakomicie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest śliczna. Wspaniała przemiana. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczna przemiana, z byczokarczystego pędraka w motylka. Podoba mi się jej sukienka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. =) o tak! aż szkoda, że się tyle z tą byczokarcznością męczyła

      Usuń
  7. ... jej przemiana skłoniła mnie do urwania głowy mojej sterydowej Stefce . Udało się !!! Głowa nałożona po dekapitacji nareszcie znajduje się we właściwej pozycji i Stefka nie wygląda już jak sterydowa świruska :)

    OdpowiedzUsuń