Pierwszy rzut oka na Fergusa i już wiemy, że jest potężny. Na ten obraz składa się wiele elementów:
wzrost- Fergus góruje nad pozostałymi przywódcami klanów, a jego żona wydaje się przy nim drobna i delikatna, grube karczycho dzwigające mądrą głowę, szerokie bary... od stóp do głów jest potężny
- silny, precyzyjny i stworzony do walki w obronie kraju, rodu i własnej rodziny. Doskonale posługuje się mieczem, ale równie dobrze włada łukiem.
Fergusa nie można oceniać jedynie w kategoriach fizycznych, psychika jest równie ważna. Z uwagi na umiejętności militarne, zyskał ogromny szacunek trzech przywódców rodów:Dingwall, MacGuffin i Macintosh. A nie było to łatwe zadanie- bo lordowie są dumni i wyjatkowo drażliwi- byle pretekst może wywołać wojne i zniszczyć misternie budowaną latami współpracę i równowagę.
Ojciec Meridy, przemawiający w polskiej wersji językowej głosem Andrzeja Grabowskiego, najbardziej podoba mi się jako ojciec rodziny. Bez wahania staje do walki z ogromnym niedźwiedziem, żeby obronić córkę. Odnosi zwycięstwo, jednak w wyniku ataku niedźwiedza traci nogę i od tego czasu posługuje sie protezą.
Wydawać by sie mogło, że utrata nogi wykluczy go z walk, a Fergus utrzymuje doskonała kondycję i poczucie humoru. Średniowiecze doceniało hwalebne blizny odniesione w boju.
Najbardziej lubię scenki rodzinne: Fergus uwielbia swoje dzieci. O tym, że bez wahania oddałby życie w ich obronie już pisałam. Pozostaje archetypem ojca ciepłego, serdecznego i kochającego: uczy Meridę strzelania z łuku- jednak tak w szerszym aspekcie uwielbia spedzać czas z własną córką i kształtuje ją na silna, niezależną kobietę.
Równie mocno kocha trzech psotnych synków, którzy zapewne nie wiele różnią sie od niego z czasów dzieciństwa. Fakt, że pierworodnym dzieckiem okazała się córka a nie syn, zupełnie go nie zraża.
Jego małżeństwo zapewne było aranżowane, jednak z całego ogromnego serca pokochał Elinor. Okazało się, że jako małżonkowie potrafia się doskonale uzupełniać: Fergus, mimo gawędziarskiego telentu (barwne opowieści o polowaniach), nie jest dobry w publicznych występach. Wtedy wspiera go Elinor. W miare upływu lat nie tylko rodzą sie i rosna dzieci ale też uczucie obojga małżonków.
Fergus nie ukrywa, że żona mu sie podoba jako kobieta. Wielokrotnie to okazuje, wpedzając Elinor w zakłopotanie. Śledząc losy Fergusa, zwłaszcza scenki rodzinne, zapominamy, że to władca, dostrzegamy wspaniałego, mądrego ojca. Jego zalety w szerszym kontekście rozciągają się na troskę o państwo i poddanych. Mimo, że to Merida jest główną bohaterka filmu- to jej tato budzi moja największą sympatię.
(W kolejnym wpisie pojawi się Elinor, więc nie rozwijam zbytnio jej wątku.)
Powiem szczerze, że na filmie tego nie dostrzegłam. Człowiek jednak wyrabia sobie stereotypy. Potężny mięśniak z małą głową. Bo twórca postaci właśnie tak go przedstawił.Prymitywny olbrzym, nie dorastający do pięt pięknej i mądrej żonie. Masz dar dostrzegania tego, czego nie widać gołym okiem. Drugi stereotyp, jaki sobie wyrobiłam, bajki nie muszą być mądre, wystarczy, że są śmieszne. Dlatego za współczesnymi bajkami nie przepadam.
OdpowiedzUsuńteż za współczesnymi bajkami nie przepadam- brakuje mi w nich jakiejś głębi...czegoś co dawne bajki miały w sobie...jednak z racji tego, że dziecko 1 bajkę ogląda setki razy, mam okazję dostrzec pewne fakty, które autorzy filmu przemycają jakby trochę ze wstydem- a to akurat uniwersalne wartości, które powinny być eksponowane
Usuńi ja polubiłam Fergusona - bo jest On
OdpowiedzUsuńpo prostu zwyczajnym, dobrym Człowiekiem
którego łatwo było pokochać Elinor, choć
jak sama przyznała w rozmowie z córką,
na początku nie miała doń przekonania :)
ale sie przekonała i to jest najwazniejsze
Usuńprzesadzili z tym przerysowaniem sylwetki, a szkoda ,moim zdaniem
OdpowiedzUsuńA bajka mi sie podoba, fajna rodzinka w zwyczajnych kłopotach, córka dorasta i sie buntuje:))
W tamtych czasach wcale nie rzadko szlachcianka potrafiła czytać i pisać,i miała więcej ogłady, a mąz jako dziecko sie nie uczył mozolnie ,bo zatrudniano skrybów ,to po co.
Dlatego księża lamentowali -ze nie wolno białogłów uczyć czytana :)) bo im to szkodzi( wiadomo na co i komu:)szkodziło)
Dziewczęta często posyłano na rok lub dwa do klasztoru, przed czasem gdy trzeba je było wydać za maż, by się poduczyły,np o ziołolecznictwie, haftować wytwornie, nabrać manier...
prawda =)
UsuńFilmu nie oglądałam,ale po Twoim opisie Fergusa chyba muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńw filmie barkuje mi czegoś... nie wiem czego dokładnie- ale to nie jest już taka baśń jak za naszych czasów
UsuńPrzedstawiłaś fantastycznie tę postać, z chęcią przeczytam następny post o Elinor. Lubię tę baśń a film bardzo mi się spodobał :-)
OdpowiedzUsuńduzo radzy oglądałam bajke- bo córka lubi, miałam okazję sporo wtedy zaobserwować
UsuńBardzo mi się film podobał i całkowicie się zgadzam z tym, że Fergus to jedna z fajniejszych postaci w ostatnich czasach :)
OdpowiedzUsuń